Podsumowanie MPA 15

To była intensywna końcówka zeszłego tygodnia. Sezon 2015/2016 kończyliśmy udziałem  w Mistrzostwach Polski Amatorów, które odbyły się w Bytomiu w dniach 21-24 kwietnia. W bytomskiej "Stodole" rozegraliśmy 3 mecze ze znacznie bardziej doświadczonymi drużynami notując dwie porażki oraz jedno zwycięstwo, które zapewniło nam utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej na kolejny rok. Nadszedł czas by podsumować występ w całej imprezie.

Na Śląsku byliśmy już we środę, by na spokojnie podejść do mistrzostw. Za bazę noclegową wybraliśmy przytulny hostel KaWuKa w Zabrzu. Następnego dnia o godz. 10:45 rozegraliśmy swój pierwszy mecz, a przeciwnikiem był gospodarz i organizator mistrzostw - drużyna Polonii Bytom. Warto wspomnieć, że ekipa ta w poprzedniej edycji MPA zdobyła srebrny medal, a w swojej historii licznych występów na MPA ma również w dorobku złoty medal. Jak się zresztą później okazało, nie pierwszy i nie ostatni.

Zawodnicy ADH Białystok przed oficjalną prezentacją drużyn. Jak widać nastroje były dobre :)


Foto: Łukasz Kruczkowski


Mecz z gospodarzami rozpoczął się dosyć spokojnie, gdyż obie strony ostrożnie podeszły do tego spotkania. Bytomianie nie pokazali praktycznie nic, co mogłoby nas zaskoczyć i nie forsowali specjalnie tempa. Wszystkie próby ataków były skutecznie neutralizowane przez naszych obrońców często już nawet w strefie środkowej. Nasza drużyna starała się zagrozić bramce gospodarzy. Kilkukrotnie zamykaliśmy przeciwnika w ich strefie obronnej, jednak brakowało ostatniego podania. W 9 minucie doszło do pierwszej groźnej sytuacji pod naszą bramką. Po strzale zawodnika Polonii krążek odbił się od słupka naszej bramki i przez krótką chwilę był pod parkanami Michała Kuleszy. Poloniści byli przekonani że padła bramka, bo nie zobaczyli krążka, ale sędziowie na szczęście byli innego zdania i gra była kontynuowana. W odpowiedzi po szybkim kontrataku przed szansą stanął Stefan Soszka. Po jego dobrym strzale guma odbiła się od bramkarza i gdyby Mateusz Jasiński trafił w lecący w powietrzu krążek, to prowadzilibyśmy 1:0. Niestety zabrakło odrobinę szczęścia. Na minutę przed końcem pierwszej połowy w sytuacji sam na sam znalazł się Adam Wojciula. Akcji nie zakończył strzałem, gdyż w bezpardonowy sposób został powstrzymany przez dwóch obrońców, co skończyło się dwuminutową karą za zahaczanie dla jednego z nich. Sędzia w tej sytuacji powinien chyba podyktować rzut karny, bo nasz zawodnik miał już obydwu rywali za sobą, jednak tak się nie stało. Dosłownie 30 sekund później trzymany w nieprzepisowy sposób, a później uderzony kijem został kapitan naszej drużyny Wojtek Wołosewicz. Bytomianin dostał 2 minuty kary za przewinienie, ale przy okazji sędzia ukarał też naszego hokeistę za drobne spięcie z rywalem. Arbiter uznał, że zawodnik ADH zachował się w sposób niesportowy względem przeciwnika, ale już o dodatkowej karze dla faulującego zapomniał. Do końca połowy graliśmy w 4 przeciwko 3, ale wynik nie uległ zmianie. W tej części spotkania oddaliśmy 6 celnych strzałów, Bytomianie mieli o jeden strzał więcej. Fakt był taki, że bez kompleksów graliśmy z wicemistrzem i gospodarzem turnieju na jego obiekcie i przed jego publicznością. Kompletnie nic nie zapowiadało tego, co stało się w następnej części meczu.

W pierwszej połowie nasz zespół kilkukrotnie w poważny sposób zagroził gospodarzom, niestety bez efektu bramkowego.


Foto: Małgorzata Hofman


Druga tercja rozpoczęła się udanie dla gospodarzy. W 2 minucie bytomianie wyprowadzili skuteczny kontratak zakończony celnym strzałem przy krótkim słupku Michała Kuleszy. Pomimo straconej bramki dalej graliśmy to, co w pierwszej połowie. Broniliśmy całą drużyną i wyprowadzaliśmy szybkie kontrataki, co jakiś czas zakładając zamek w tercji rywali. Brakowało ostatniego podania, albo skuteczności. W 4 minucie przed szansą stanął Adam Wojciula, ale z czystej pozycji trafił wprost w bramkarza. W 5 minucie Polonia wykorzystała nasz błąd. Podczas ataku w tercji przeciwnika bezpańskie podanie przejął zawodnik gospodarzy, który pomknął z krążkiem na bramkę, ograł naszego obrońcę i skutecznie wykończył sytuację sam na sam z Michałem. Wynik był niekorzystny, ale każdy wierzył, że uda się jeszcze odmienić losy spotkania. W miarę upływu czasu dalej staraliśmy się zagrozić bramce Polonii, grając praktycznie już tylko na dwie formacje ataku, co poskutkowało znaczną utratą sił. W 8 minucie w nieprzepisowy sposób zahaczany był Adam Wojciula, ale sędzia nie odgwizdał przewinienia dla przeciwnika. W 13 minucie po próbie przecięcia niegroźnego podania do rywala, krążek odbił się od kija naszego zawodnika w tak niefortunny sposób, że napastnik gospodarzy w rezultacie otrzymał świetne prostopadłe podanie i w sytuacji sam na sam z Kuleszą podwyższył na 3:0. Nie ma co ukrywać, że ta bramka podziałała demotywująco na naszą drużynę, gdyż rzadko się zdarza, że tracimy gole w tak pechowy sposób. Polonia od tej pory grała już na luzie. Rywale wykorzystali dodatkowo nasze zmęczenie i po ładnych akcjach zespołowych zdołali jeszcze strzelić 2 bramki w kolejne 2 minuty. Przegraliśmy pierwsze spotkanie 5:0, jak się później okazało z nowym mistrzem Polski, co nie jest na pewno wstydliwe. Rozmiar porażki na pewno nie odzwierciedlał naszej gry w przekroju całego meczu. Sytuacje strzeleckie i organizacja gry w ataku na pewno były, zabrakło szczęścia i odrobiny dokładności. W kilku sytuacjach można też przyczepić się do pracy sędziów, którzy nam nie pomogli, ale taki jest sport. Na pewno wygrała drużyna bardziej doświadczona, która potrafiła wykorzystać nasze potknięcia. Do końca zostały jeszcze 2 mecze, myśleliśmy więc o następnym przeciwniku.

W drugiej połowie Polonia Bytom pokazała, że nie przypadkowo rok temu zdobyła wicemistrzostwo.

Foto: Małgorzata Hofman


Kolejny mecz z Vikings Oświęcim rozpoczął się o godz. 20:45. Wiedzieliśmy mniej więcej na co stać naszych rywali, gdyż obserwowaliśmy ich mecz z Cracovią, w którym zremisowali 3:3. Spotkanie na początku miało niezbyt ciekawy przebieg. Obie drużyny próbowały atakować, na pewno lepsze wrażenie robili zawodnicy z Oświęcimia, którzy co jakiś czas sprawiali, że po niegroźnych sytuacjach pod naszą bramką interweniować musiał Michał. Z naszej strony wyróżniał się Adam Wojciula, który starał się organizować ataki, niestety bezskutecznie. W 5 minucie mieliśmy bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki. Po minięciu trzech rywali Adam Wojciula był w znakomitej sytuacji, ale wytrącony pod koniec z równowagi nie miał szansy skierować krążka po niepewnej interwencji bramkarza z Oświęcimia. W 8 minucie karę za spowodowanie upadku przeciwnika otrzymał Tadeusz Pachocki i przez kolejne dwie minuty musieliśmy grać w osłabieniu. Gdy wydawało się, że obronimy ten trudny okres, indywidualną akcją popisał się grający z numerem 13 w barwach Vikings, Wojciech Korczyk. Płaski strzał nasz bramkarz zdołał odbić parkanem, niestety przy dobitce nie miał już szans. Znakomitą okazję do wyrównania mieliśmy w 10 minucie kiedy to po dwukrotnym faulu na Wojciuli graliśmy w podwójnej przewadze. Najpierw zawodnik z Oświęcimia nieprawidłowo powstrzymywał Adama w środkowej strefie, za co otrzymał 2 minuty kary, a 4 sekundy później po wznowieniu w tercji obronnej rywala, kolejny hokeista Vikings otrzymał karę za przeszkadzanie Wojciuli  w dojściu do krążka. Praktycznie 2 minuty w podwójnej przewadze nie przyniosły skutku w postaci bramki, co należy uznać za wielkie rozczarowanie. Wszystkie ataki były chaotyczne, nie potrafiliśmy założyć zamka w strefie obronnej przeciwnika. 2,5 minuty przed końcem 1 połowy kolejną świetną okazję po dynamicznym wjeździe w strefę obronną przeciwnika i minięciu kilku rywali miał Adam Wojciula. Niestety oddany strzał był minimalnie niecelny. 30 sekund później po błędzie w wyprowadzaniu krążka z naszej tercji obronnej gumę przejął Korczyk i podwyższył prowadzenie Vikings na 2:0. Pół minuty przed końcem połowy po niefortunnym zderzeniu naszych zawodników ten sam zawodnik wyjechał na czystą pozycję i się nie pomylił kompletując klasycznego hat-tricka. Pierwsza połowa po katastrofalnych błędach w obronie i braku skuteczności w ataku zakończyła się wynikiem 3:0, a naszym katem był jeden zawodnik. Było to zdecydowanie najsłabsze 15 minut na tych mistrzostwach w naszym wykonaniu i generalnie jeden ze słabszych występów w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Przeciwnik nie mając jakiejś druzgocącej przewagi w łatwy sposób zaaplikował naszej drużynie 3 bramki, jednak do końca meczu pozostało jeszcze 15 minut.

W meczu z Vikings Oświęcim Michał miał sporo pracy. Niestety 5 razy musiał wyjmować krążek z bramki.

Foto: Małgorzata Hofman


Druga tercja rozpoczęła się od straty kolejnej bramki. W 2 minucie przy biernej postawie naszych obrońców zawodnik Oświęcimia wjechał do strefy ADH Białystok i nieatakowany oddał celny strzał z nadgarstka podwyższając wynik na 4:0. Nasza gra nie napawała optymizmem. Na domiar złego w 3 minucie karę za zahaczanie otrzymał Wojtek Bielawski, co tylko pogorszyło sytuację. Kilkanaście sekund później Gabriel Zimnoch otrzymał karę 2 minut za uderzanie kijem przeciwnika i tym razem to Oświęcimianie mogli zagrać w podwójnej przewadze. Rywale raz za razem ostrzeliwali naszą bramkę, ale znakomicie spisywał się Michał, który wybronił dwie stuprocentowe sytuacje dla Vikings. Kilkanaście sekund przed końcem kary dla Zimnocha siły na lodzie się wyrównały, bo za uderzanie kijem na ławkę kar sędziowie odesłali zawodnika z Oświęcimia. Kilkanaście sekund później strzeliliśmy pierwszą bramkę. Po stracie krążka na linii niebieskiej przez zawodnika Vikings, skuteczną kontrę wyprowadził Maciek Pachocki, który mocnym strzałem zmieścił krążek pod parkanami bramkarza rywali. Do końca meczu zostało jeszcze 10 minut i do odrobienia były 3 bramki. Kilkadziesiąt sekund później było już 4:2. Po objechaniu bramki przez Adama Wojciulę i dograniu krążka przed bramkę Vikings zimną krwią wykazał się Mateusz Sosnowski, który dosłownie wepchnął krążek pod parkany bramkarza drużyny przeciwnej. Warto zaznaczyć, że była to pierwsza bramka Sosnowskiego w historii oficjalnych występów w ADH Białystok. Do końca meczu zostało jeszcze 9 minut, chyba każdy w drużynie uwierzył, że można odmienić jeszcze losy tego spotkania. Na 7 minut przed końcem prostopadłym podaniem Mateusza Jasińskiego obsłużył Stefan Soszka. Nasz zawodnik dojechał do krążka, gdy ten był po prawej stronie od bramki i z ostrego kąta nie zdążył już oddać skutecznego uderzenia. Gdyby krążek się ślizgał, zamiast toczyć po lodzie, to Mateusz dopadłby do niego wcześniej i byłby w zdecydowanie lepszej pozycji przed bramką. Na 4 minuty przed końcem meczu po kolejnym już błędzie w wyprowadzaniu krążka zawodnicy Vikings strzelili piątą bramkę i stało się jasne, że strzelenie przez ADH 3 bramek w tak krótkim odstępie czasu przy tak niemrawej postawie w meczu graniczy z cudem. W 13 minucie karę za zahaczanie otrzymał jeszcze Mateusz Jasiński, ale wynik nie uległ już zmianie. Zawodnicy z Oświęcimia nie pokazali wcale wielkiego hokeja, przegraliśmy na własne życzenie we frajerski sposób po błędach, którymi sprezentowaliśmy zdobycz bramkową dla rywala. Pozostał nam trzeci mecz z Cracovią II Kraków, którego stawką było uniknięcie baraży w walce o utrzymanie.

Trener Dan Cherry nieustannie motywował naszych zawodników do dalszej walki.

Foto: Małgorzata Hofman


Do ostatniego meczu podeszliśmy niezwykle zmobilizowani. Mecz z Oświęcimiem nam zupełnie nie wyszedł, wiedzieliśmy że stać nas na znacznie lepszą grę w spotkaniu z Cracovią. O godz. 15:30 w piątkowe popołudnie ruszyliśmy do boju w trzecim naszym grupowym meczu. Zwycięstwo gwarantowało nam 3 miejsce w grupie i pozostanie w I dywizji, remis lub porażka sprawiały, że to Cracovia uniknie barażu o pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywek. Od pierwszych minut było widać ambitną walkę naszych hokeistów o każdy krążek. Zawodnicy Cracovii starali się atakować, ale wszystkie ich ataki były skutecznie rozbijane. W 2 minucie Stefan Soszka zainicjował akcję, po której padła bramka dla ADH Białystok. Po długim podaniu do niepilnowanego Mateusza Jasińskiego krążek znalazł się w posiadaniu naszego napastnika, który co prawda był pod presją obrońcy przeciwnika, ale zdążył odegrać go do bocznej strefy lodowiska, gdzie naciskany przez Maćka Pachockiego obrońca Pasów popełnił katastrofalny błąd dogrywając krążek przed własną bramkę. Gumy nie przejął drugi z zawodników Cracovii i ta trafiła do nadjeżdżającego Stefana Soszki, który strzałem z nadgarstka dał prowadzenie dla ADH. Zawodnicy Cracovii gubili się w ataku, nie mając kompletnie żadnego pomysłu na rozegranie krążka. W 6 minucie za spowodowanie upadku wyprowadzającego krążek Soszki, na ławkę kar odesłano zawodnika Pasów. Okres dwuminutowej przewagi zaowocował drugą bramką dla ADH. Skutecznym strzałem z półklepki z okolicy linii niebieskiej popisał się Łukasz Cybulko. Krążek jeszcze odbił się od niefortunnie interweniującego bramkarza z Krakowa i wpadł do siatki. Było 2:0 dla ADH i chyba nikt z ekspertów nie spodziewał się takiego przebiegu spotkania, a na pewno nie zawodnicy Cracovii. Pierwszy raz Pasy zagroziły bramce ADH w 9 minucie spotkania, gdy krążek po strzale wylądował na bocznej siatce naszej bramki. W 11 minucie sędzia podjął dziwną decyzję i podyktował rzut karny dla Cracovii. W tej sytuacji popychany był Gabriel Zimnoch, który wywrócił się w naszym polu bramkowym i swoim ciałem uniemożliwił dojście przeciwnikowi do krążka. Cracovia nie zmarnowała prezentu i ich hokeista pewnie pokonał Michała Kuleszę. Na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy znakomite sytuacje mieli najpierw Adam Wojciula, a potem Stefan Soszka, jednak dobrymi interwencjami popisał się bramkarz Cracovii. W odpowiedzi po świetnym strzale zawodnika Pasów paradą popisał się Michał Kulesza. 1,5 minuty przed końcem pierwszej części meczu karę 2 minut za niesportowe zachowanie otrzymał zawodnik Cracovii, ale wynik do końca okresu naszej gry w przewadze nie uległ zmianie. Połowa po bardzo dobrej grze zakończyła się wynikiem 2:1 dla ADH Białystok.

Przygotowania do meczu z Cracovią.

Foto: Łukasz Kruczkowski


Druga część spotkania zaczęła się od niepotrzebnej dwuminutowej kary dla Maksymiliana Szala. Kolejna minuta gry w osłabieniu to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Najpierw po błędzie obrony Cracovii w sytuacji sam na sam znalazł się Adam Wojciula. Niestety strzał mu kompletnie nie wyszedł, a dosłownie chwilę później krążek za bramką przejęli Krakowianie i wyprowadzili zabójczą kontrę. Po długim prostopadłym podaniu na czystej pozycji znalazł się napastnik Pasów, który pewnie wykorzystał sytuację po drugiej stronie lodowiska. Dwie stuprocentowe okazje dla każdej z drużyn w przeciągu zaledwie kilku sekund - istne piękno hokeja. Szkoda tylko, że musieliśmy w tym wszystkim przełknąć gorycz straconej bramki. Tempo spotkania w drugiej połowie wyraźnie wzrosło. Obie drużyny grały otwarty hokej, a krążek wędrował od jednej tercji do drugiej. Po jednej z kontr ADH Białystok bramkarz z Krakowa musiał wyciągać po raz trzeci krążek ze swojej "świątyni". W 4 minucie znakomitą akcją popisał się tym razem Tadeusz Pachocki, który dynamicznie wjechał do tercji przeciwnika i nieatakowany z prawej strony dograł krążek do nadjeżdżającego na pełnej prędkości Marka Stankiewicza. Ten spokojnie przyjął krążek i mierzonym strzałem z nadgarstka pokonał golkipera Pasów. Krakowianie odpowiedzieli 40 sekund później. Po dograniu krążka do niepilnowanego z prawej strony zawodnika Michał Kulesza musiał po raz trzeci wyciągać gumę z bramki. Zrobiło się 3:3 i widać było, że każda drużyna walczy o wszystko. W 6 minucie zawodnik Cracovii za niedozwolony atak ciałem na Maksymilianie Szalu został odesłany na ławkę kar. Kolejny raz byliśmy świadkami niezwykłego zwrotu wydarzeń na lodzie. Najpierw po wznowieniu Krakowianie przejęli krążek w swojej tercji obronnej i po prostopadłym podaniu pomiędzy naszych obrońców ich napastnik przejechał pół długości lodowiska, by móc zapytać Michała, z którego rogu bramki chce wyciągnąć krążek. Nasz golkiper na szczęście popisał się kapitalną interwencją i kilkanaście sekund później po  kontrze Mateusz Jasiński mocnym strzałem z pierwszego krążka dał prowadzenie 4:3 dla ADH. W 7 minucie karę 2 minut za uderzanie kijem przeciwnika otrzymał Mateusz Sosnowski i zrobiło się nerwowo. Przez kolejne 2 minuty zawodnicy Cracovii nie potrafili wykorzystać przewagi, chociaż raz za razem zakładali zamek w naszej tercji obronnej. Pod koniec spotkania zaczęła zarysowywać się przewaga Cracovii, która za wszelką cenę dążyła do wyrównania. Na początku 11 minuty dopięli swego i mocnym strzałem z nadgarstka spod linii niebieskiej uzyskali trafienie na remis. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do naszej drużyny. W 12 minucie po nieudanym ataku przeciwnika wyprowadziliśmy skuteczną kontrę. W kolejnym już pojedynku oko w oko z bramkarzem Cracovii stanął tym razem Tadeusz Pachocki. Uderzenie naszego skrzydłowego obronił golkiper i gdy wszyscy spodziewali się, że akcja zakończyła się niepowodzeniem, krążek niespodziewanie odbił się od nadjeżdżającego obrońcy Pasów i wylądował w bramce. Szok i niedowierzanie malował się na twarzy zawodników obydwu drużyn. Było 5:4 dla ADH Białystok! Końcówka nie należała do spokojnych w naszym wykonaniu, gdyż na 2,5 minuty przed końcem meczu do boksu kar odesłano Marka Stankiewicza, który w nieprzepisowy sposób trzymał rywala. Pomimo tego drużyna Cracovii nie potrafiła w poważny sposób zagrozić bramce Michała Kuleszy i dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Jako beniaminek pokonaliśmy znacznie bardziej doświadczoną ekipę i w przyszłym roku zagramy kolejny raz wśród 16-stki najlepszych drużyn MPA. Wielkie brawa za determinację i poświęcenie należą się każdemu z zawodników! Po dwóch bolesnych porażkach udało się podnieść i zasłużenie wygrać.

Strzelec zwycięskiej bramki z Cracovią - Tadeusz Pachocki.

Foto: Małgorzata Hofman


Turniej na pewno należał do najbardziej wymagających rozgrywek, w których braliśmy dotychczas udział. Poziom reprezentowany przez drużyny startujące na MPA był na pewno wysoki i większość z tych zespołów to nie jest już typowa amatorka, co było widać przede wszystkim w sposobie organizacji gry i zgraniu. Porażki z przyszłym mistrzem Polski Polonią Bytom oraz Vikings Oświęcim na pewno dały nam naukę, a sam udział w mistrzostwach bezcenne doświadczenie. Szkoda chyba najbardziej drugiego meczu z Oświęcimiem, w którym popełniliśmy zbyt dużo fatalnych i niewymuszonych błędów. Mecz z Cracovią pokazał z kolei, gdzie tkwi nasza siła. W MPA zajęliśmy ostatecznie 12 miejsce i zrobimy wszystko, by za rok ten wynik poprawić. Chcielibyśmy podziękować naszym rodzinom, znajomym oraz kibicom za doping, wyrozumiałość i wsparcie, jakie nam okazali. Mamy nadzieję, że Was nie zawiedliśmy.

Mecze:

Polonia Bytom - ADH Białystok 5:0 (0:0; 5:0)

 

ADH Białystok - Vikings Oświęcim 2:5 (0:3; 2:2)

Bramki dla ADH: M. Pachocki, Sosnowski

 

Cracovia II Kraków - ADH Białystok 4:5 (1:2; 3:3)

Bramki dla ADH: Soszka, Cybulko, Stankiewicz, Jasiński, T. Pachocki

 

15 MPA - tabela końcowa gr. B:

                                   Pkt    W    R    P    Bramki

1. Polonia Bytom             9      3     0    0     25-5

2. Vikings Oświęcim        4      1     1    1      9-12

3. ADH Białystok            3      1     0     2     7-14

4. Cracovia II Kraków        1     0     1     2    10-12

 

Złoty medal: Polonia Bytom

Srebrny medal: Goldwell Gdańsk

Brązowy medal: Wojownicy Oświęcim